6 tygodni temu , w poniedziałek , Roxi nie wstała z posłania , przelewała się przez ręce i traciła kontakt z otoczeniem .......................
W niedzielę mamy normalną , schorowaną , lekko nadpobudliwą starowinkę a w poniedziałek Roxi nie ma siły podnieść głowy !
Pojechaliśmy do weta ze świadomością , że tego dnia będziemy asystować przy przejściu za TM .
Nawet ze świadomością zaawansowania jej choroby to i tak był szok .
Wet ją zbadał bardzo dokładnie i okazało się , że nie z powodu chłoniaka jest w takim stanie a spadła na nią bardzo silna infekcja , ma mocno zaatakowane płuca i jest nadzieja , niewielka ale jest , że jak podamy antybiotyki to się podniesie .
Spróbowaliśmy .
Przez 2 tygodnie mieliśmy w domu niemowlaka , tak słabego , że nie miała siły usiąść do jedzenia o wstawaniu nie mówiąc .
Przewracaliśmy ją z boku na bok , żeby nie dostała odleżyn , wyłysiała na grzbiecie a na ciele pojawiły się niebolesne pękające pęcherze wypełnione ropą.............
Pionizowaliśmy ją i wymuszaliśmy chodzenie trzymając za szelki , żeby nie puchły jej łapki bo siły do ruchu jakiegokolwiek nie było wcale .
Tylko jedzenie trzymało nas wszystkich w pionie .
Nie zawsze była konsumpcja ale zawsze było zainteresowanie , czasem trzeba było dawać z ręki czasem wchodziło z miski a czasem nie wchodziło wcale ale zainteresowanie było zawsze ........
W 3 tygodniu wstała na 3 nogi , jedna tylna najpierw dyndała bezwładnie a potem zaczęła się na niej opierać , w tej chwili chodzi normalnie .
Kondycja raz lepiej raz gorzej , w zależności od nie wiemy czego .
Apetyt raz większy , raz mniejszy .......tzn , wybrzydza się na swoje ale pańskiego kotleta to by się przytuliło bardzo chętnie .
Tydzień temu odstawiliśmy antybiotyki i dała radę , nie wiemy na jak długo ale radę dała .
Wet nie wie co się stało a my tym bardziej !
I niech mi ktoś powie , że to nie jest prawdziwy Walczak !