Cytra i Lutnia
Re: Cytra i Lutnia
Ooooo super jestesmy w podróży
Oczywiscie czekamy na cd.
Ludzi malutko, wszyscy siedza w domach? czy pogoda ich wystraszyła?
Oczywiscie czekamy na cd.
Ludzi malutko, wszyscy siedza w domach? czy pogoda ich wystraszyła?
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 40 98 50
Re: Cytra i Lutnia
Aniu, pogoda niezbyt, ale i my się nie pchamy w ciżbę. Był i tłoczniejsze miejsca, na przkład koło uniwersytetu, pełno studentów zaczynających semestr - w knajpach oczywiście.
W niedzielę, 30 sierpnia, w strumieniach deszczu ruszyliśmy na południowy zachód. Mimo wszystko postanowiliśmy zatrzymać się choć na moment w Rothenburg ob der Tauber, moim ulubionym miasteczku.
Królestwo fachwerku, czyli szachulcowych konstrukcji:
Każdy wolny skrawek zmieniony w ogródeczek
Nawet doskonale zachowane mury miejskie służą jako cieplutkie oparcie dla pięknych grusz:
Trochę zmokliśmy i zziębliśmy, trzeba podreperować siły:
Frankońskie wino najlepiej smakuje w tych specyficznych kieliszkach, nazywanych "Römer"
Na szczęście paskudną pogodę zostawiliśmy w Frankonii; poniedziałek w Tybindze powitał nas promiennie:
Czółna na Neckarze
Rynek z katedrą świętego Jerzego - to on stoi na kolumnie, ale smok jakiś
taki...mikry.
Ewangelicka katedra
Dla mnie - miejsce swego rodzaju pielgrzymki, tak zwana wieża Hölderlina, gdzie poeta spędził w odosobnieniu ostatnie 30 lat życia.
W Tybindze nie zabawiliśmy długo, musieliśmy "machnąć" solidny kawał, przez Szwajcarię w Alpy Sabaudzkie.
W niedzielę, 30 sierpnia, w strumieniach deszczu ruszyliśmy na południowy zachód. Mimo wszystko postanowiliśmy zatrzymać się choć na moment w Rothenburg ob der Tauber, moim ulubionym miasteczku.
Królestwo fachwerku, czyli szachulcowych konstrukcji:
Każdy wolny skrawek zmieniony w ogródeczek
Nawet doskonale zachowane mury miejskie służą jako cieplutkie oparcie dla pięknych grusz:
Trochę zmokliśmy i zziębliśmy, trzeba podreperować siły:
Frankońskie wino najlepiej smakuje w tych specyficznych kieliszkach, nazywanych "Römer"
Na szczęście paskudną pogodę zostawiliśmy w Frankonii; poniedziałek w Tybindze powitał nas promiennie:
Czółna na Neckarze
Rynek z katedrą świętego Jerzego - to on stoi na kolumnie, ale smok jakiś
taki...mikry.
Ewangelicka katedra
Dla mnie - miejsce swego rodzaju pielgrzymki, tak zwana wieża Hölderlina, gdzie poeta spędził w odosobnieniu ostatnie 30 lat życia.
W Tybindze nie zabawiliśmy długo, musieliśmy "machnąć" solidny kawał, przez Szwajcarię w Alpy Sabaudzkie.
Re: Cytra i Lutnia
Do Szwajcarii do przedostaliśmy się koło jeziora Lemańskiego; niespecjalnie czuć atmosferę paniki z powodu "zarazy".
W dole Montreux
A następnie przez przełęcz Forclaz do Francji
Odwiedzamy znajome kąty w Sabaudii. Megeve
Łaciatych na zdjęciach mało, bo trudno mi je trzymać jedna ręką, fotografować drugą, a jeszcze upozować towarzystwo - niemożliwość. Ale...już się nie raz zastanawiałam, czy nie napisać kiedyś przewodnika "nie zostawiaj psa jadąc na wakacje"
Spróbuję się jakoś poprawić.
Tymczasem zostawiliśmy Alpy i 1 września zjechaliśmy przez Masyw Centralny do Okcytanii. Tchnienie Południa zwiastują drogi obsadzone platanami:
Z racji profesji mojej brzydszej połowy nie mogliśmy wybrać krótszej drogi, omijającej słynny wiadukt w Millau nad doliną rzeki Tarn. Ma on niecałe 2,5 km długości, ale wisi ponad 340 m nad dnem doliny, co podobno czyni go najwyższym mostem świata.
Widoki na wulkaniczną okolicę
Późnym wieczorem dotarliśmy pod Narbonne, gdzie czekał nas nocleg w takim uroczym "gite" pośród winnic:
Odjechaliśmy sporo na zachód - słonce wschodzi dużo później, przed siódmą - ale co za widoki na bezmiar winorośli!
Troszkę później
A przed południem drugiego - Narbonne. Główną osobliwością miasta jest potężna, romańsko-gotycka katedra, której budowa nigdy nie została skończona. Podobno ze względu na wyczerpanie się złoża kamienia, albo, jak mówią inni, kasy u inwestora.
W każdym razie - wygląda jak dekoracje z planu "Drużyny pierścienia".
Mały wirydarz z różanką
I wykończona część - średniowieczne witraże
Wspaniałe organy w barokowej szafie
Tuż obok - merostwo w ratuszu
I uchodząca opodal do morza rzeka Aude z ukwieconymi bulwarami
Merostwo
Mnie, jak zwykle, przyciągają kwiaty
St. Gervase, miasteczko, nad którym wynajęliśmy mieszkanko.
Kościół świętych Gerwazegoi Protazego
Producentki francuskich serów:
I widoki z balkonu - wprost na Mt Blanc
W dole Montreux
A następnie przez przełęcz Forclaz do Francji
Odwiedzamy znajome kąty w Sabaudii. Megeve
Łaciatych na zdjęciach mało, bo trudno mi je trzymać jedna ręką, fotografować drugą, a jeszcze upozować towarzystwo - niemożliwość. Ale...już się nie raz zastanawiałam, czy nie napisać kiedyś przewodnika "nie zostawiaj psa jadąc na wakacje"
Spróbuję się jakoś poprawić.
Tymczasem zostawiliśmy Alpy i 1 września zjechaliśmy przez Masyw Centralny do Okcytanii. Tchnienie Południa zwiastują drogi obsadzone platanami:
Z racji profesji mojej brzydszej połowy nie mogliśmy wybrać krótszej drogi, omijającej słynny wiadukt w Millau nad doliną rzeki Tarn. Ma on niecałe 2,5 km długości, ale wisi ponad 340 m nad dnem doliny, co podobno czyni go najwyższym mostem świata.
Widoki na wulkaniczną okolicę
Późnym wieczorem dotarliśmy pod Narbonne, gdzie czekał nas nocleg w takim uroczym "gite" pośród winnic:
Odjechaliśmy sporo na zachód - słonce wschodzi dużo później, przed siódmą - ale co za widoki na bezmiar winorośli!
Troszkę później
A przed południem drugiego - Narbonne. Główną osobliwością miasta jest potężna, romańsko-gotycka katedra, której budowa nigdy nie została skończona. Podobno ze względu na wyczerpanie się złoża kamienia, albo, jak mówią inni, kasy u inwestora.
W każdym razie - wygląda jak dekoracje z planu "Drużyny pierścienia".
Mały wirydarz z różanką
I wykończona część - średniowieczne witraże
Wspaniałe organy w barokowej szafie
Tuż obok - merostwo w ratuszu
I uchodząca opodal do morza rzeka Aude z ukwieconymi bulwarami
Merostwo
Mnie, jak zwykle, przyciągają kwiaty
St. Gervase, miasteczko, nad którym wynajęliśmy mieszkanko.
Kościół świętych Gerwazegoi Protazego
Producentki francuskich serów:
I widoki z balkonu - wprost na Mt Blanc
Re: Cytra i Lutnia
oglądam, czytam ... cudownie!!!
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 40 98 50
Re: Cytra i Lutnia
Mam trochę problemów z internetem, tak że kontynuacja podróży chyba dopiero po powrocie. Jednak jako że wczoraj Luteńka skończyła osiem lat - jak zwykle obchodząc urodziny w podróży, wyskrobuję resztki zagranicznego limitu.
Luciu, towarzysz nam w mnóstwie następnych wypraw, a przede wszystkim bądź moją najbystrzejszą sunią w dobrym zdrowiu i humorze, jak najdłużej.
!
Dzięki, Aniu Bonaskowa, za miłe słowa, jest mi bardzo przyjemnie, że ktoś tu zagląda i chce mi niejako towarzyszyć w podróżach z psami. Łaciatych na zdjęciach mało, bo trudno mi je trzymać jedna ręką, fotografować drugą, a jeszcze upozować towarzystwo - niemożliwość. Ale...już się nie raz zastanawiałam, czy nie napisać kiedyś przewodnika "nie zostawiaj psa jadąc na wakacje"
Spróbuję się jakoś poprawić.
Tymczasem zostawiliśmy Alpy i 1 września zjechaliśmy przez Masyw Centralny do Okcytanii. Tchnienie Południa zwiastują drogi obsadzone platanami:
Z racji profesji mojej brzydszej połowy nie mogliśmy wybrać krótszej drogi, omijającej słynny wiadukt w Millau nad doliną rzeki Tarn. Ma on niecałe 2,5 km długości, ale wisi ponad 340 m nad dnem doliny, co podobno czyni go najwyższym mostem świata.
Widoki na wulkaniczną okolicę
Późnym wieczorem dotarliśmy pod Narbonne, gdzie czekał nas nocleg w takim uroczym "gite" pośród winnic:
Odjechaliśmy sporo na zachód - słonce wschodzi dużo później, przed siódmą - ale co za widoki na bezmiar winorośli!
Troszkę później
Zapach dla wyrzucających mi brak takowych
A przed południem drugiego - Narbonne. Główną osobliwością miasta jest potężna, romańsko-gotycka katedra, której budowa nigdy nie została skończona. Podobno ze względu na wyczerpanie się złoża kamienia, albo, jak mówią inni, kasy u inwestora.
W każdym razie - wygląda jak dekoracje z planu "Drużyny pierścienia".
Mały wirydarz z różanką
I wykończona część - średniowieczne witraże
Wspaniałe organy w barokowej szafie
Tuż obok - merostwo w ratuszu
I uchodząca opodal do morza rzeka Aude z ukwieconymi bulwarami
cdn. :flower1:
Luciu, towarzysz nam w mnóstwie następnych wypraw, a przede wszystkim bądź moją najbystrzejszą sunią w dobrym zdrowiu i humorze, jak najdłużej.
!
Dzięki, Aniu Bonaskowa, za miłe słowa, jest mi bardzo przyjemnie, że ktoś tu zagląda i chce mi niejako towarzyszyć w podróżach z psami. Łaciatych na zdjęciach mało, bo trudno mi je trzymać jedna ręką, fotografować drugą, a jeszcze upozować towarzystwo - niemożliwość. Ale...już się nie raz zastanawiałam, czy nie napisać kiedyś przewodnika "nie zostawiaj psa jadąc na wakacje"
Spróbuję się jakoś poprawić.
Tymczasem zostawiliśmy Alpy i 1 września zjechaliśmy przez Masyw Centralny do Okcytanii. Tchnienie Południa zwiastują drogi obsadzone platanami:
Z racji profesji mojej brzydszej połowy nie mogliśmy wybrać krótszej drogi, omijającej słynny wiadukt w Millau nad doliną rzeki Tarn. Ma on niecałe 2,5 km długości, ale wisi ponad 340 m nad dnem doliny, co podobno czyni go najwyższym mostem świata.
Widoki na wulkaniczną okolicę
Późnym wieczorem dotarliśmy pod Narbonne, gdzie czekał nas nocleg w takim uroczym "gite" pośród winnic:
Odjechaliśmy sporo na zachód - słonce wschodzi dużo później, przed siódmą - ale co za widoki na bezmiar winorośli!
Troszkę później
Zapach dla wyrzucających mi brak takowych
A przed południem drugiego - Narbonne. Główną osobliwością miasta jest potężna, romańsko-gotycka katedra, której budowa nigdy nie została skończona. Podobno ze względu na wyczerpanie się złoża kamienia, albo, jak mówią inni, kasy u inwestora.
W każdym razie - wygląda jak dekoracje z planu "Drużyny pierścienia".
Mały wirydarz z różanką
I wykończona część - średniowieczne witraże
Wspaniałe organy w barokowej szafie
Tuż obok - merostwo w ratuszu
I uchodząca opodal do morza rzeka Aude z ukwieconymi bulwarami
cdn. :flower1:
Re: Cytra i Lutnia
dla Luteńki - sto lat!!!
pogode macie przepiękna! my tez o dziwo
pogode macie przepiękna! my tez o dziwo
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 40 98 50
Re: Cytra i Lutnia
Aniu droga, ja też tu zaglądam, jak tylko czas mi pozwoli...
Zawsze z uwagą oglądam zdięcia i czytam komentarze, z których czerpę wiedzę o miejscach, których nie poznałbym w inny sposób.
Dla kochanej jubilatki Luci życzę, aby przeżyła jeszcze wiele pięknych podróży i przygód ze swoją Rodzinką.
Zawsze z uwagą oglądam zdięcia i czytam komentarze, z których czerpę wiedzę o miejscach, których nie poznałbym w inny sposób.
Dla kochanej jubilatki Luci życzę, aby przeżyła jeszcze wiele pięknych podróży i przygód ze swoją Rodzinką.
"Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie dzięki Nim..."
Re: Cytra i Lutnia
Z poślizgiem spowodowanym podróżą dziękujemy za życzenia.
Po prawdzie jubilatka najszczęśliwsza, jak może nadzorować własny ogród i wylegiwać doły we własnej kanapie. Ale że ma bezlitosnych ludzi, wlekli ją prawie pięć i pół tysiąca kilometrów...
Niedaleko Narbonne położone jest fantastyczne romańskie opactwo, założone w XI wieku przez cystersów - Fontfroide.
Byliśmy tam coś ponad 20 lat temu, wracamy z radością.
Wielkie glicynie w wirydarzu
Studnie na środku oplata New Dawn
Wnętrze kościoła nieco mroczne
Za kościołem - cudna różanka, trochę przycięta już, ale i tak zapach pod niebo, zresztą zmieszany z rozmarynem, miętą, szałwią , cyprysami i nie wiem sama czym.
Każdą rabatę zajmuje jedna odmiana.
Jakaś hulthemia
Tej nie znam
A ta mi się podobała najbardziej
A z Fontfroide rzut beretem do krainy katarów...
Po prawdzie jubilatka najszczęśliwsza, jak może nadzorować własny ogród i wylegiwać doły we własnej kanapie. Ale że ma bezlitosnych ludzi, wlekli ją prawie pięć i pół tysiąca kilometrów...
Niedaleko Narbonne położone jest fantastyczne romańskie opactwo, założone w XI wieku przez cystersów - Fontfroide.
Byliśmy tam coś ponad 20 lat temu, wracamy z radością.
Wielkie glicynie w wirydarzu
Studnie na środku oplata New Dawn
Wnętrze kościoła nieco mroczne
Za kościołem - cudna różanka, trochę przycięta już, ale i tak zapach pod niebo, zresztą zmieszany z rozmarynem, miętą, szałwią , cyprysami i nie wiem sama czym.
Każdą rabatę zajmuje jedna odmiana.
Jakaś hulthemia
Tej nie znam
A ta mi się podobała najbardziej
A z Fontfroide rzut beretem do krainy katarów...
Re: Cytra i Lutnia
Okcytania to kraina katarów, winnic, dzikich ziół - i wschodnich Pirenejów.
Drogi pod platanami
Romańskie opactwa cystersów i uczepione skał zamki heretyków nad dzikimi obrywami...
Queribus - twierdza katarów
Donżon w Arques -żywcem z "Imienia róży".
Twierdza Peyrepertuse
Całkiem przypadkowo mam na nią widok znad zlewu
Opactwo St. Hilaire
A tu - pierwsze podejście do twierdzy katarskiej Puilarens nieudane, zamknęli kasę
I beagle w podróży
Drogi pod platanami
Romańskie opactwa cystersów i uczepione skał zamki heretyków nad dzikimi obrywami...
Queribus - twierdza katarów
Donżon w Arques -żywcem z "Imienia róży".
Twierdza Peyrepertuse
Całkiem przypadkowo mam na nią widok znad zlewu
Opactwo St. Hilaire
A tu - pierwsze podejście do twierdzy katarskiej Puilarens nieudane, zamknęli kasę
I beagle w podróży
Re: Cytra i Lutnia
ale zapachnialo różami, sloneczkiem, ziolami ... cudownie!
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 40 98 50
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 12 gości