Nasze wypieki
Re: Nasze wypieki
Rogale profesjonalne.
Ja bym powiedziała, że jeden dodatkowy pyszczek do upilnowania
Pięknie wygląda ten tercet, nie ma co.
Ja bym powiedziała, że jeden dodatkowy pyszczek do upilnowania
Pięknie wygląda ten tercet, nie ma co.
Re: Nasze wypieki
Rogale rewelacja! Mniam!
Re: Nasze wypieki
Kasia już w Polsce, ale zabrała ze sobą szwedzkie bułeczki kardamonowe
a w najbliższy weekend będzie czas przygotować ciasto na świąteczny staropolski piernik, aby mogło przez 6 tygodni sobie w chłodzie dojrzewać
a w najbliższy weekend będzie czas przygotować ciasto na świąteczny staropolski piernik, aby mogło przez 6 tygodni sobie w chłodzie dojrzewać
Re: Nasze wypieki
Co prawda "nastawiłam" piernik dopiero dziś, lecz mam jakiś bardziej tolerancyjny przepis: wystarczy mu dojrzewać przed Adwent.
Re: Nasze wypieki
Nikt nic nie piecze? Przedwczoraj upiekłam makowe strucle.
Na ciasto: 10 dkg drożdży, 1 kg mąki (450), 15 dkg masła, półtorej szklanki mleka, trochę cukru (ciasto wyjdzie i całkiem bez, ilość zależy od tego, jak bardzo lubimy słodkie )4 jajka.
Na farsz: około 70 dkg maku, sparzonego (trzymam zalany wrzątkiem w piekarniku nastawionym na 60 stopni przez 2-3 godziny) i odcedzonego, trochę cukru (patrz wyżej), 3 łyżki miodu - lub więcej, jeśli nie damy cukru, 3 łyżki masła, białka z 3 jajek + jedno jajko całe, płatki migdałowe i rodzynki w ilości zależnej od gustu - ja daje dużo, bo lubię.
Robię rozczyn z drożdży, odrobiny mleka, łyżki cukru i pół szklanki mąki; żeby lepiej rósł, wstawiam do lekko ciepłego piekarnika.
W tym czasie walczę z makiem :supr: ; to najbardziej pracochłonna część. Jeśli kto ma, powinien zmielić przez sitko do maku. Ja nie mam - mielę więc 3 razy, za ostatnim dodając około szklanki cukru.
Sprzątam kuchnię z wszechobecnego maku :rotfl1:
Ubijam pianę na sztywno, na koniec mieszam ją z całym jajkiem. Zmielony mak podgrzewam ostrożnie w sporym garze z dodatkiem masła miodu i masy jajecznej, na koniec dorzucając bakalie. Trzeba cały czas mieszać łopatką - masa ma złośliwą tendencje do przypalania się. Gdy mak jest bardzo mocno ciepły (prawie parzy)- zdejmuję z fajerki.
Rozczyn już na pewno kipi - rozpuszczam w rondelku masło, a żeby nie było gorące, wlewam do niego resztę mleka. Ubijam jajka z cukrem, dodaję obie rzeczy do rozczynu na przemian z mąką. Wyrabiam ręką, aż się odkleja od dłoni. Jeśli ciasto nie ma konsystencji serka homogenizowanego, dodaje mąki lub mleka. Wstawiam jeszcze na trochę do ciepłego, by ponownie wyrosło.
Teraz dzielę ciasto na cztery i wałkuje dość cienko, starając się nadać kształt prostokąta. Na każdym placku rozprowadzam dość grubo mak. Finalnie owijam go w papier do pieczenia, zostawiając około 1- 1,5 cm przestrzeni na wyrośnięcie. Piekę "na czuja" (180-200 stopni), aż niebiański zapach sprowokuje mnie do skontrolowania patyczkiem, czy to już.
Makowce można oczywiście polukrować - ale ja tego nie robię.
Z kilograma mąki wychodzą cztery takie makowcowe tłuste gąsienice.
Na ciasto: 10 dkg drożdży, 1 kg mąki (450), 15 dkg masła, półtorej szklanki mleka, trochę cukru (ciasto wyjdzie i całkiem bez, ilość zależy od tego, jak bardzo lubimy słodkie )4 jajka.
Na farsz: około 70 dkg maku, sparzonego (trzymam zalany wrzątkiem w piekarniku nastawionym na 60 stopni przez 2-3 godziny) i odcedzonego, trochę cukru (patrz wyżej), 3 łyżki miodu - lub więcej, jeśli nie damy cukru, 3 łyżki masła, białka z 3 jajek + jedno jajko całe, płatki migdałowe i rodzynki w ilości zależnej od gustu - ja daje dużo, bo lubię.
Robię rozczyn z drożdży, odrobiny mleka, łyżki cukru i pół szklanki mąki; żeby lepiej rósł, wstawiam do lekko ciepłego piekarnika.
W tym czasie walczę z makiem :supr: ; to najbardziej pracochłonna część. Jeśli kto ma, powinien zmielić przez sitko do maku. Ja nie mam - mielę więc 3 razy, za ostatnim dodając około szklanki cukru.
Sprzątam kuchnię z wszechobecnego maku :rotfl1:
Ubijam pianę na sztywno, na koniec mieszam ją z całym jajkiem. Zmielony mak podgrzewam ostrożnie w sporym garze z dodatkiem masła miodu i masy jajecznej, na koniec dorzucając bakalie. Trzeba cały czas mieszać łopatką - masa ma złośliwą tendencje do przypalania się. Gdy mak jest bardzo mocno ciepły (prawie parzy)- zdejmuję z fajerki.
Rozczyn już na pewno kipi - rozpuszczam w rondelku masło, a żeby nie było gorące, wlewam do niego resztę mleka. Ubijam jajka z cukrem, dodaję obie rzeczy do rozczynu na przemian z mąką. Wyrabiam ręką, aż się odkleja od dłoni. Jeśli ciasto nie ma konsystencji serka homogenizowanego, dodaje mąki lub mleka. Wstawiam jeszcze na trochę do ciepłego, by ponownie wyrosło.
Teraz dzielę ciasto na cztery i wałkuje dość cienko, starając się nadać kształt prostokąta. Na każdym placku rozprowadzam dość grubo mak. Finalnie owijam go w papier do pieczenia, zostawiając około 1- 1,5 cm przestrzeni na wyrośnięcie. Piekę "na czuja" (180-200 stopni), aż niebiański zapach sprowokuje mnie do skontrolowania patyczkiem, czy to już.
Makowce można oczywiście polukrować - ale ja tego nie robię.
Z kilograma mąki wychodzą cztery takie makowcowe tłuste gąsienice.
Re: Nasze wypieki
Jakie pyszności Aż ślinka cieknie.... Ja w kwestii pieczenia to stałam dziś 1,5 godz w cukierni
Re: Nasze wypieki
Zimno się zrobiło... i miałem smak na coś bardzo maślanego...
więc na talerzu wylądowała karpatka
Nie wiem czy wytrzyma do przyjazdu Kasi
więc na talerzu wylądowała karpatka
Nie wiem czy wytrzyma do przyjazdu Kasi
Re: Nasze wypieki
to raczej karpatka nie ma szans tyle dni ... upieczesz coś świeżego
Stowarzyszenie Beagle w Potrzebie tel. 501 40 98 50
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości